ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Tag: Małgorzata Krzyżaniak

Podróże

Smakołyki z Dijon

Do pełnego zabytków Dijon w środkowej Francji przybywają tłumnie turyści, nie tylko po to, żeby podziwiać słynne, kolorowe dachy z terakoty czy Pałac Książąt Burgundzkich, ale przede wszystkim, by wybrać coś z bogatej gamy lokalnych smakołyków. W samym centrum co krok napotyka się stragany, sklepiki i kramy z najbardziej znaną musztardą z Dijon – gładką, żółtą i aromatyczną oraz z mniej znanymi musztardami owocowymi; z dijońskim smakołykiem – pain d'épices (miękkim, aromatycznym piernikiem, gęsto nadziewanym bakaliami albo przekładanym marmoladą), z miodami lawendowymi i tymiankowymi, z pasztetami i terrinami w wielu smakach, czy chlubą regionu – likierem Crème de cassis, wytwarzanym z czarnej porzeczki. Zaraz przy placu Notre Dame znajduje się mekka dla wszystkich lubiących gotować, zaró...
Kultura, Recenzje

Kino z artystą

  "Wyjście przez sklep z pamiątkami”, reż. Banksy, prod. USA, Wlk. Brytania 2010, dystrybucja Gutek Film Po każdej wizycie w galerii, zoo czy muzeum sprytni przedsiębiorcy przepuszczają rozgrzanego oglądaniem widza przez sklepik, w którym można kupić koszulkę z Moną Lisą, pluszowego lwa czy reprodukcję Ostatniej Wieczerzy. "Wyjście" to beletryzowany dokument o street art, czyli dla jednych o wandalach, którzy paskudzą miejskie m ury jakimiś bazgrołami, a dla drugich o nowej gałęzi nieokiełznanej sztuki miejskiej, za którą są skłonni wydawać grube pliki solidnej gotówki, mimo że w zamian dostaną odbitkę albo kawałek ściany. To historia Thierry'ego Guetty, kompulsywnego kamerzysty-amatora z Los Angeles, filmującego grafficiarzy podczas nocnych eskapad artystycznych. Thierry, pod ...
Felietony, Miniatury

Projekt na jutro

Głęboko wierzę w ekologię. W to, że mogę nie niszczyć środowiska naturalnego, że mogę używać przedmiotów z surowców wtórnych, że moje śmieci są czyimś skarbem, że nie powinnam marnować żywności ani kupować za dużo, i minimalizować użycie surowców, które się nie rozkładają. Cała naładowana dobrą energią zaczynam od tego, co łatwe. Kupuję rower i planuję jeździć do pracy w obcisłych trykotach, martwiąc się jedynie, żeby nie połykać much podczas jazdy. Pierwsze dwa razy są całkiem fajne, wchodzę do biura wprawdzie spocona i ze zlepionymi włosami, ale czuję się jak młody bóg. Trochę słabnie mi ten entuzjazm, kiedy dociera do mnie, że w biurze nie ma prysznica, a mycie w umywalce ma pewne ograniczenia. Trzeciego dnia w drodze powrotnej łapie mnie burza, do tego wjeżdżam w kałużę, która okazuje...
Podróże

Noc w amsterdamskiej kamienicy

Dla setek tysięcy turystów najważniejszym miejscem jest Czerwona Dzielnica, gdzie nader skromnie odziane damy negocjowalnego afektu malowniczo wyginają się w oknach; czasem oświetlone tylko ultrafioletowym światłem, dzięki czemu lepiej widać, jak skąpą noszą bieliznę. Dla chyba jeszcze liczniejszej grupy, już bardziej zróżnicowanej w kwestii płci, mekką są niespecjalnie ładnie pachnące miejsca, mylnie nazwane coffeeshopami (choć bynajmniej nie kawę się tam pija). Dla znawców sztuki atrakcją są liczne, wspaniale wyposażone muzea, a dla mnie najważniejsze okazały się amsterdamskie kamieniczki. Amsterdam to Wenecja Północy – miasto wąskich kanałów i kamiennych mostów (a także koślawych chodaków i rowerów). Któryś ze sprytnych monarchów wymyślił podatek związany z szerokością frontu kamienicy...
Kultura, Recenzje

Kino pod wiatrakiem

Dziewczyna z perłą 16-letnia Griet po tym, jak jej ojciec stracił wzrok, idzie na służbę do domu znanego artysty – Jana Vermeera, gdzie trafia w sam środek bujnej rodziny (sześcioro dzieci i nie jest to ostatnie słowo), rozgrywek finansowo-małżeńskich między żoną, teściową a malarzem, staje się obiektem gierek jednej z córek malarza i odkrywa pierwszą, świeżą miłość z synem rzeźnika. Podczas sprzątania pracowni zaczyna rozumieć niesamowity świat kolorów, co z kolei zachwyca Vermeera, który chce pokazać jej wszystkie malarskie sekrety (a to, jak się łatwo domyślić, już nie zachwyca żony). Historia obrazu jest zmyślona, ale obraz zamyślonej dziewczyny w dwukolorowym turbanie – prawdziwy. Niespecjalnie ważna jest dla mnie cała otoczka związana z powstaniem filmu – że to ekranizacja powieśc...
Kultura, Recenzje

Podniebne kino

Amelia Earhardt Ładna, pastelowa i urokliwa historia o tym, jak mała dziewczynka z Kansas marzyła o lataniu. Nie miała na imię Dorotka, tylko Amelia, więc zamiast latać w domu porwanym przez huragan, latała w skórzanej pilotce oraz w małych, eleganckich samolotach. Historia jest po części feministyczna, bo rzecz się działa w latach 20., a kobieta nie dość, że w spodniach, to jeszcze z licencją pilota, budziła z jednej strony podziw, z drugiej zgorszenie, zwłaszcza w tzw. środowisku. Po części też – romantyczna, bo za Amelią stoi i kochający mąż, i wierny kochanek z synkiem. Na plus – sporo ładnych widoków, klimatyczne samolociki dwupłatowe, trochę zabawnych scenek, zwłaszcza przy lądowaniu, świetna Hillary Swank ucharakteryzowana za pomocą zmian w uzębieniu, bo jednak nie zawsze wszyscy A...
Felietony, Miniatury

Przyjemność latania

Przed każdą podróżą samolotem staram się o miejsce przy oknie. 75 procent przyjemności z lotu mam z patrzenia na świat z góry (pozostałe 25 procent to czekanie na turbulencje, taki ekwiwalent rollercoastera, na który już chyba jestem trochę za stara, bo jednak się trochę boję, w przeciwieństwie do latania samolotem). Najpierw pozioma linia pasa nagle odrobinę odchyla się w dół, i już. Powietrze i chmury, które muszą być zrobione z waty albo bitej śmietany. Czasem to pofałdowana przestrzeń aż po horyzont, rozświetlana na różowo-złoto słońcem, czasem pomiędzy obłokami widać świat, który wygląda jak makieta kolejki PIKO. Szczególnie lubię miasta. Każde jest inne – Amsterdam to ściśle poukładane układy scalone na wielkiej zielonej płycie głównej, Buenos Aires nocą to regularna, gęsta, iskrząc...
Felietony, Miniatury

Zima w wersji demo

Uwielbiam zimę. Białą, gładką, iskrzącą się w promieniach słońca (nie dziś, ale) kołderkę, przykrywającą bezlistne gałęzie, zimozielone krzewy i jeszcze przed chwilą szare chodniki. Żeby nie trzymać Was dłużej w przekonaniu, że poślizgnęłam się na zamrożonym śniegu i uderzyłam w głowę, co wywołało u mnie amnezję i trwałe zmiany w mózgu, spieszę donieść, że uwielbiam zimę tak z jeden dzień, góra dwa. A już zwłaszcza, jak zima przypada w weekend. Pierwsze rzucanie się śnieżkami, śnieżne koniczynki na szczytach liści, oszronione gałązki i puchatą pokrywę na samochodach. Biel pozwalająca na mniejsze ISO i większą wartość przesłony w aparacie. Jazdę ciemniejącą aleją między srebrno-białymi smukłymi sylwetkami drzew, oświetlanych pomarańczowym sodowym światłem, nawet z tą smutną konstatacją, że ...
Business&Beauty Magazyn