ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Tag: felieton

Nieskończoność tykającego zegara
Felietony, Jagged Edge

Nieskończoność tykającego zegara

Poszłam zapalić świeczkę ojcu. Miał 67 lat, kiedy umarł 10 lat temu. Tyle samo, co nie tak dawno zmarła Małgorzata Braunek. Przeczytałam wiele wywiadów z nią, pięknie mówiła o życiu, przemijaniu i odchodzeniu. Jako dziecko ciągle myślałam o śmierci, nie mogłam spać w nocy, rozmyślałam o jej nieskończoności. Pamiętam, kiedy odkryłam koniec świata. Taki fizyczny; wiedziałam, że tam się kończy świat, bo ziemia tam właśnie zakręca. Gdyby ktoś jeszcze tego nie wiedział, to koniec świata jest za ogródkami działkowymi w Łańcucie. Dla bezpieczeństwa jednak odgrodzono go drucianą siatką. Sprawdziłam niedawno w Google maps – nadal tam jest. Z góry wygląda trochę inaczej, nie tak beznadziejnie. W dzieciństwie jednak wpatrywałam się weń, czując jak poczucie jako takiej stabilizacji wycieka pomiędzy o...
Perkal i paciorki
Felietony, Z piskiem opon

Perkal i paciorki

Przynajmniej raz dziennie rozumiem, co czuje psychoterapeuta w stosunku do niektórych klientów. Mam koleżankę, która w poniedziałek mi opowiada, co robiła w sobotę i niedzielę, we wtorek – co w poniedziałek, w środę – co we wtorek, i tak do wyczerpania zapasów. Chaotycznie, ale bardzo szczegółowo, donikąd, bez nadziei na puentę. Ja wyedukowana psychologicznie dosyć jestem i w sumie wiem, jakie bym mogła zadać pytanie/pytania, żeby z tego monologu wyłoniło się coś sensownego. Ale mi się nie chce. Nie mam czasu i atłasu. Może ja zła kobieta jestem, że mi się nie chce zadbać o dobrostan i samoświadomość znajomych. A to wszystko dlatego, że zanika umiejętność prowadzenia lekkiej rozmowy o niczym. No, ale. Żeby taką rozmowę podtrzymać (a jest ona czymś w rodzaju flirtu intelektualnego jednak),...
Ryzyko
Art. Marka Goliszewskiego, Biznes

Ryzyko

Pani Redaktor Naczelna zamówiła u mnie felieton o ryzyku. Ucieszyłem się, bo nigdy tematowi się dokładniej nie przyglądałem. Sam podejmowałem ryzyko instynktownie, jak wielu z nas. „Chodził” kiedyś w telewizji taki serial amerykański – „Co dzień ryzykuję życiem”. O kaskaderach. Kiedy byłem mały, byłem nimi zachwycony. Bohaterowie skakali w ogień. Będąc dojrzalszym człowiekiem zastanawiałem się, czy byli mądrzy, ryzykując życie dla paru groszy i kilku klatek filmowych. Ale tak naprawdę, każdy z nas wysuwając rano nogę z łóżka ryzykuje. Może np. pośliznąć się i złamać staw biodrowy; schodząc po schodach może upaść, przechodząc przez ulicę być potrąconym przez samochód, jadąc kolejką zostać napadniętym przez chuliganów, itd. Lecz rozumiem, że Pani Redaktor pytała mnie o ryzyko, związane ze ś...
Felietony, Jagged Edge

Syndrom Dziewczynki z Kwiatkami

Za kurtyną śmierdziało kurzem i kalafonią, stały sterty „zrośniętych“ bokami, zdezelowanych krzeseł z widowni i połamanych dekoracji. Zanurzona w fałdach ciężkiego aksamitu, odcięta od zwykłych śmiertelników urwiskiem sceny, przeżywałam samotne misterium transfiguracji zwykłej Ewki spod bloku w Dziewczynkę z Kwiatkami. Transfigurację znaną dzieciom pracowników placówek kulturalnych. Taki trochę ministrant po cywilu na ołtarzu kultury (że się wyrażę, jak na dziecko kierownika przystało). Mało co pamiętałam ze spotkań z ciekawym człowiekiem, bo mniej więcej od połowy imprezy stałam za tą zakurzoną kurtyną ściskając w ręku bukiet dziękczynny. I kolana, bo oczywiście natychmiast zachciewało mi się siku, a ruszyć się już nie mogłam, bo przecież a nuż się ciekawy człowiek skończy. Stałam więc z...
Czy mamy zdjęcie pecha?
Felietony, Z piskiem opon

Czy mamy zdjęcie pecha?

Najpierw dwie sceny – z różnych filmów. Scena pierwsza. Wnuczka pyta umierającego dziadka: – Co byś zrobił inaczej, gdybyś żył jeszcze raz? – Wszystko zrobiłbym tak samo – na to dziadek. – Z jednym wyjątkiem. Zadbałbym bardziej o zęby. Ty też dbaj o zęby. Scena druga. Mężczyzna pyta mężczyznę: – Czy jest coś, czego w życiu żałujesz? – Tak. Tego, że kiedy brałem udział w wyścigu rowerowym, ogoliłem nogi dla poprawienia wyników. Myślę, że tak właśnie jest. Nie żałujemy tych decyzji, które zaważyły na naszym życiu, tylko głupstw. Uwłosienie odrasta, ale może go być żal. Zęby można mieć sztuczne, ale prawdziwe lepsze. I tak dalej. – Mnie tam łaski nie robisz, że się uczysz – mawiał mój tata. – Najwyżej będziesz ulice zamiatać. Alternatywą dla zamiatania ulic miało być ich brukowanie. Tymczasem...
Art. Marka Goliszewskiego, Biznes

Namówić premiera

Winston Churchill zwykł mawiać o Polakach, że dla nas można wszystko zrobić, ale z nami nic. Pił do naszej kłótliwości i skłonności komplikowania prostych wyborów. Znacznie wcześniej nasz rodak, hrabia Aleksander Fredro, określał swoich pobratymców jako szlachecki naród, który machanie szablą (najprawdopodobniej po pijanemu) przedkłada nad ciężką pracę prowadzącą do sukcesu. Obaj się teraz przewracają w grobie, kiedy widzą nasze osiągnięcia ostatnich 24 lat. Polityczna zgoda przy Okrągłym Stole zapoczątkowała okres prosperity, jakiego nie mieliśmy od czasów XVII wieku. Pokazaliśmy Europie, światu, ba, sobie samym, że jesteśmy pracowici, zaradni, słowni, punktualni, że myślimy głową, a nie szablą, a i okowitę pijemy z niespotykanym umiarem, że wymyślamy produkty i usługi, które z powodzenie...
Urlop zorganizowany
Felietony, Piórkiem i trendem

Urlop zorganizowany

Mimo niewątpliwych zalet wakacji rozpoczynających się decyzją, by wsiąść do pociągu byle jakiego, powiedzmy sobie szczerze – kto, z wyjątkiem podróżników-pasjonatów, dysponuje czasem i energią konieczną do żmudnego wyszukiwania dogodnych połączeń komunikacyjnych, uroczych, mało uczęszczanych pensjonatów i opracowywania planu zwiedzania? Motywacja kończy się zwykle tuż po refleksji, że lot, reklamowany szumnie jako okazja za jedyne 99 złotych, ostatecznie urasta do wielokrotności tej sumy, gdy tylko przyznamy się do fanaberii, by zabrać ze sobą bagaż. Wtedy osobom mniej odpornym psychicznie puszczają nerwy i kończy się na rezerwacji w biurze podróży. Czyli urlopie zorganizowanym. Wówczas powstaje pytanie, co zabrać na takie wakacje. Odpowiedź jest zasadniczo prosta. Zapomnijmy o wszystkich...
Felietony, Z piskiem opon

Chyba twoja stara

Pamiętam takie czasy, kiedy nie wypadało być niepełnosprawnym. Niepełnosprawni nie istnieli. Nazywali się wtedy inwalidami albo kalekami; jeszcze inni to byli niedorozwinięci umysłowo. Człowiek niewidomy, głuchy, po chorobie Heinego-Mediny winien był siedzieć w domu i nie psuć swoim widokiem samopoczucia zdrowym bliźnim. Niepełnosprawność była czymś wstydliwym. Niezbyt też dobrze było być młodym. Młodość nie miała żadnych praw. Nie istniała moda młodzieżowa, literatura młodzieżowa ani muzyka. To znaczy istniała, ale jakoś tak podziemnie i chałupniczo. Za to nieźle było być starym albo dojrzałym. Wiek dojrzały był przepustką do wszystkiego – od miejsca w autobusie po przywileje bardziej wyrafinowane. Obecnie można być niepełnosprawnym oraz można być młodym, za to nie wypada być starym. P...
Felietony, Jagged Edge

Pokolenie aj-bla-bla

Kiedy patrzę na relacje międzyludzkie mojego 11-letniego syna zauważam, że on najlepiej porozumiewa się z takimi chłopaczkami między 20 a 30 rokiem życia. O ile nigdy nie było jeszcze takiej przepaści technologicznej między rodzicami a dziećmi (a może każdemu pokoleniu rodziców się tak zdaje), to również nigdy nie było takiego porozumienia między pokoleniem dziesięcio- i dwudziestoparolatków. Z przyjemnością obserwuję takie tandemy, wtulone w siebie ponad jednym Nintendo DS (i z niepokojem obserwuję u siebie nazywanie dwudziestoparolatków chłopaczkami). Te szczególne relacje zaczynam lepiej rozumieć w trakcie niedawnej długiej wizyty w Apple Store, dokąd idziemy po wymarzone, wybłagane aj-coś tam-coś tam. Oczywiście wiem, że nazywa się to ipod touch, tylko się tak z kokieteryjną protekcjo...
Na wyciągnięcie ręki
Felietony, Inne felietony

Na wyciągnięcie ręki

Sprawy tego świata zazwyczaj są bardziej skomplikowane niż się z pozoru wydają, i jak się porządnie zastanowić, większości z nich szary człowiek swoim rozumkiem nie ogarnia. Ot, czas wolny chociażby – jakie to proste, myślisz, mam wolne, to film obejrzę albo wyskoczę z żoną za miasto z rowerkami na dachu czterech kółek. I tu zaczynają się schody, bo żona ma jednak inne plany, a i ty po chwili zaczynasz analizować: może jednak nie film, a... nooo właśnie! Zaczynasz kalkulować, ile właściwie masz tego „wolnego” i czy może lepiej skorzystać z jednej ze wspaniałych ofert, którymi otoczony jesteś jak woalką, czy raczej (adekwatniej!) – siecią. I nawet nie wiesz, że właśnie złapałeś haczyk i już prawie jesteś złowiony przez... przemysły czasu wolnego. Kompleks basenów do nurkowania głębinowego,...
Business&Beauty Magazyn