ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Nowe, lepsze kino

Idąc do kina nie zastanawiamy się, w jaki sposób właściciele tego magicznego miejsca serwują nam danie główne – film. Siadamy w wygodnym fotelu, oglądamy reklamy, trailery, a potem główną projekcję. Wszystko w komfortowych i najwyższej jakości warunkach. Kina, takie jak te należące do największego operatora multipleksów w Polsce, Cinema City, w ciągu ostatnich kilku lat przeszły wyraźną metamorfozę. Wszystko po to, by oglądało się nam jeszcze lepiej. O innowacji w biznesie kinowym rozmawiamy z członkiem zarządu Cinema City Poland, Nisanem Cohenem.

Tomasz Włodarczyk: Czy innowacyjność to temat obecny w biznesie kinowym?

Nisan Cohen: Jak najbardziej. Od kilku lat postępuje rewolucja, jeśli chodzi o sposób wyświetlania filmu. W Cinema City jesteśmy obecnie w trakcie digitalizacji naszych kin. Do niedawna większość kin pokazywała filmy w systemie analogowym. Wytwórnie filmowe przysyłały kopie swoich produkcji na wielkich taśmach. Jedna taka kopia kosztuje kilka tysięcy dolarów. Taśma jest zakładana na ogromny projektor i ten wysyła sygnał na ekran. Po jakimś czasie kopia się zużywa i jakość jest coraz gorsza. Digitalizacja sprawia, że sposób pokazywania filmu jest łatwiejszy, a jakość znacznie lepsza. Film otrzymujemy na niewielkim przenośnym dysku i jakość takiej kopii jest niezmiennie dobra, nieważne ile razy jest odtwarzana. Obraz i dźwięk są bardzo czyste i wyraźne – zmianę na lepsze widać gołym okiem. Również logistycznie dystrybucja kopii stała się łatwiejsza. Dzięki digitalizacji spadają koszty związane z transportem.

Dla kin proces cyfryzacji oznacza zmianę projektorów, które są drogie. Na jeden trzeba wydać kilkadziesiąt tysięcy dolarów, ale w dłuższej perspektywie to się opłaca. Zmiana wychodzi na dobre nam oraz naszym klientom, którzy widzą na ekranie produkcję w jeszcze wyższej jakości dźwięku i obrazu. W Cinema City około połowa sal jest już wyposażona w cyfrowe projektory. To niełatwy i kosztowny proces, ale radzimy sobie dobrze. To duża innowacja, jeśli chodzi o nasz biznes. Zmiana na lepsze.

Jak duża jest to zmiana dla przemysłu kinowego?

Przełomem był “Avatar”. Wtedy zmieniło się podejście Hollywood i właścicieli kin do sposobu, w jaki filmy powinny być pokazywane. Technologia 3D wdarła się na rynek z wielką mocą. Oferowała widzowi nową jakość. Cyfrowe projektory pozwalają nam wykorzystywać technologię 3D nie tylko w IMAX-ach, ale także w normalnych multipleksach. To sprawia, że pojawiają się nowe możliwości, zwłaszcza że takie filmy są teraz bardzo popularne. „Avatar”, „Harry Potter”, „Alicja w krainie czarów” – te produkcje w ostatnich latach zdobyły niezwykłą popularność. Dzięki digitalizacji mogliśmy je pokazać jeszcze większej publiczności. Technologia 3D to wciąż nowa atrakcja dla widzów. Zwłaszcza dla dzieci, które o wiele bardziej intensywnie przeżywają to, co dzieje się na ekranie, kiedy film jest zrobiony w technologii 3D.

To bez wątpienia przełom w historii kina. Spodziewa się pan, że w przyszłości wszystkie filmy będą pokazywane w technologii 3D?

Nie sądzę. Obecnie sprzedaż biletów na filmy 3D utrzymuje się na poziomie 30-40 procent ogólnej sprzedaży. Myślę, że taka liczba utrzyma się przez dłuższy czas. To popularne filmy, ale jedni je lubią, a drudzy nie. Widz musi mieć możliwość wyboru. Poza tym nie wszystkie filmy w tej technologii się sprawdzają. Znów wspomnę „Avatara” lub „Harry’ego Pottera”. To filmy z dużą dawką emocji. Na ekranie dzieje się bardzo dużo; technologię 3D można w tych przypadkach wykorzystać niezwykle efektywnie. W komediach romantycznych lub filmach obyczajowych takie rozwiązanie nie dałoby oczekiwanego efektu. Dlatego myślę, że standardowe filmy nie znikną z ekranów kin.

George Lucas powiedział kiedyś, że spodziewa się w najbliższej przyszłości rozwiązania, w którym premiera filmowa będzie oferowana równocześnie w kinach oraz przez internet – wprost na ekran nowoczesnego telewizora. Co pan o tym sądzi?

Nie jest to niemożliwe z technologicznego punktu widzenia. Kino domowe rozwinęło się w ostatnich latach bardzo szybko. Telewizory 3D szturmują rynek, ale nie sądzę, że jest to wielkie zagrożenie dla przemysłu kinowego.

Dlaczego?

Ponieważ ludzie lubią wyjść na miasto, zrobić coś poza domem. Kino to forma rozrywki, której nie da się porównać do oglądania filmu przed telewizorem. W kinie jest element magii. Człowiek przeżywa film z innymi widzami. Poza tym można wcześniej zrobić zakupy w centrum handlowym, zjeść obiad i dopiero potem pójść na film do kina. Oczywiście, oglądanie filmu w domu też ma swoje plusy, ale nie zastąpi kinowego przeżycia. Musimy też pamiętać, że kino nadal pozostaje jedną z tańszych form rozrywki w porównaniu z innymi atrakcjami, którymi możemy cieszyć się poza domem.

Czy innowacja i branża filmowa są ze sobą mocno powiązane?

Na pewno tak. W ostatnich kilkunastu latach nastąpił ogromny rozwój kin. Pierwsza poważna zmiana to budowa multipleksów lub megapleksów. Większość naszych sal kinowych powstaje przy centrach handlowych, aby widzowi było łatwiej się do nich dostać. To jest to, o czym już wspominałem. Klient może połączyć kilka aktywności – jak zakupy, wyjście na obiad i rozrywkę w postaci obejrzenia filmu. Doskonale pamiętam, że w Polsce kilkanaście lat temu nie było wiele centrów handlowych. Sytuacja znacznie się poprawiła i my także mamy większe pole do działania. Na przykład w Arkadii w Warszawie mamy 15 sal kinowych. W Budapeszcie czy Bukareszcie powstały megapleksy z ponad dwudziestoma salami. Takie rozwiązania mamy w każdym większym mieście w krajach, w których jesteśmy obecni. Multipleksy sprawiają, że możemy poszerzyć ofertę filmową – w tym samym czasie zaoferować wiele tytułów. Druga zmiana to wspomniana już cyfryzacja. Niezwykle pozytywna rzecz dla branży filmowej. Oznacza znaczącą poprawę jakości wyświetlania filmów i równocześnie spadek niektórych kosztów działalności. Wykorzystujemy też internet. Klient może kupić bilet w sieci, wybrać miejsce na sali, wreszcie wydrukować wejściówkę. W ten sposób unika kolejek przy kasie i wie, że na pewno obejrzy wybrany film.

 

Rozmawiał Tomasz Włodarczyk

 


Business&Beauty Magazyn