ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Kino znad Tybru

Patti, ponad 50-letnia żonglerka i asystentka miotacza noży, mieszka na obrzeżach Rzymu w zaniedbanym obozowisku przyczep. Szukając jednego z cyrkowych psów, znajduje na pobliskim placu zabaw dwulatkę na huśtawce. Bawi się z nią, czekając na matkę małej, ale ta nie przychodzi. Zaczyna padać, a dziecko popłakuje, zabiera je więc do siebie z zamiarem odszukania rodziców. Chęć znalezienia matki słabnie z chwilą znalezienia w kieszeni różowej kurteczki dziewczynki kartki z prośbą o zaopiekowanie się córką, po którą matka wróci, kiedy będzie mogła. I mała Asia zostaje, mimo że może to oznaczać oskarżenie żyjących nieco poza społeczeństwem ludzi o kidnapping.

Dziecko wrasta w nadspodziewanie spokojne i pełne ciepła życie w cyrku. Bawi się z psami i z 14-letnim wnukiem Patti (który okazuje się świetnym opiekunem). Zasypia w cyrkowej przyczepie pełne ufności i budzi się rano z uśmiechem. Walter, mąż Patti, boi się konsekwencji i chce oddać dziewczynkę policji, rejteruje jednak przed samymi drzwiami posterunku. Trudno określić upływ czasu, ale kiedy Patti znajduje w skrzynce na listy kolejną lakoniczną karteczkę, że za dwa dni matka wróci po Asię, wiadomo już, że dziewczynka stała się częścią cyrkowej rodziny. Na pożegnanie wszyscy wydają przyjęcie.

Nie ma w filmie akcji, wielkiej dramaturgii, i – chociaż jest porzucone z niewiadomego powodu dziecko – nie ma smutku. To dobra, powolna i rozgrzewająca historia o tym, że można wszędzie znaleźć dobrych ludzi.

 

„La Pivellina”
Reż. Tizza Covi, Rainer Frimmel; Austria, Włochy 2009
Dystrybucja Sony Pictures Home Entertainment

 

***

Każda dziewczyna marzy o tym, żeby być księżniczką. Tymczasem księżniczka Anna (Audrey Hepburn) podczas reprezentacyjnej rundki po europejskich krajach wcale nie jest zachwycona rozkładem dnia zaplanowanym co do minuty, wizytami, prezentacjami, podziękowaniami, galami, niewygodnymi butami, spaniem w długiej i krępującej ruchy koszuli nocnej i tym, że wszyscy wydają jej polecenia. Ponieważ nie chce zasnąć, dostaje od nadwornego lekarza środek nasenny, ale zanim lek zaczyna działać, ucieka przez balkon i zostaje sama nocą w Rzymie. Z ławki zbiera ją amerykański dziennikarz (Gregory Peck) myśląc, że nadużyła alkoholu, i zabiera do swojego apartamentu, nie wiedząc z kim ma do czynienia. Następnego dnia szybko się orientuje, że trafia mu się okazja na ekskluzywny wywiad i oprowadza nieświadomą dyskretnej opieki „Anyę Smith” po pięknym mieście.

„Rzymskie wakacje” to klasyczna komedia romantyczna o poznawaniu świata i dojrzewaniu, o młodzieńczym buncie, o radosnych pierwszych razach – samodzielnej wyprawie, pierwszym papierosie, przejażdżce na Vespie przez rzymskie ulice ze ścigającą policją na karku, o pierwszym pocałunku i tańcu na barce przy Tybrze. Ale też o budzącej się świadomości i odpowiedzialności, zapoczątkowanej obcięciem długich włosów, a ujawniającej się w dojrzałej decyzji o powrocie do obowiązków. Trochę nierealna i przestarzała w dobie paparazzi bez godności, na wskroś amerykańska z przekonaniem, że legitymacja prasowa otwiera wszystkie drzwi, zaskakująco naiwna, ale jednocześnie powodująca nostalgię za urodą tamtych lat.

 

„Rzymskie wakacje”
Reż. Wiliam Wyler, USA 1953
Dystrybucja Imperial CinePix

 

Małgorzata Krzyżaniak

Business&Beauty Magazyn