ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Interesy w Brazylii

O współpracy handlowej polsko-brazylijskiej rozmawiamy z panem Stanisławem Ryglem, Dyrektorem Centrum Tworzyw w Zakładach Azotowych Tarnów-Mościce S.A. Ta duża firma chemiczna specjalizuje się m.in. w produkcji nawozów mineralnych sprzedawanych na rynku krajowym, europejskim, ale również i brazylijskim.

Czym zainteresowała brazylijskiego odbiorcę oferta pańskiej firmy?

Brazylia jest ogromnym krajem południowoamerykańskim, posiadającym rozwinięte, ale też i ciągle rozwijające się rolnictwo. Jest największym w świecie producentem soi i liczącym się producentem bawełny. Zużycie nawozów mierzy się milionami ton. Na ten rynek trafia m. in. jeden z nawozów wytwarzanych w firmie, w której pracuję, który w Brazylii stosowany jest do bezpośredniego wysiewu lub też służy do komponowania mieszanek z innymi nawozami, sporządzanych wg indywidualnych życzeń i potrzeb farmerów.

Kiedy po raz pierwszy pojechał pan do Brazylii, czy znał pan już wcześniej ten kraj lub kontynent?

Do Brazylii wyjechałem po raz pierwszy na początku lat dziewięćdziesiątych. Był to mój pierwszy wyjazd do tego kraju, który wcześniej znałem z lektury podróżniczej oraz przygotowań do turystycznego wyjazdu do Peru, do którego jednak nie doszło.

Jakie są początki eksportu produktów tarnowskich Azotów do Brazylii?

Współpraca z Brazylią rozpoczęła się w latach 80-tych. Wówczas to brazylijski biznesmen polskiego pochodzenia, prowadzący ożywioną wymianę handlową z Polską (stal, traktory, siarka etc.) poszukiwał możliwości poszerzenia obrotu handlowego. Był to czas, kiedy polskie firmy coraz mocniej otwierały się na prowadzony samodzielnie eksport.

Firma nasza zaoferowała nawóz mineralny, którego wysoka jakość trafiła w zapotrzebowanie i wymagania odbiorców brazylijskich.

W najlepszym okresie sprzedawano do Brazylii ok. 30 % całej produkcji. Inicjatywa tej współpracy należała do mającego polskie korzenie biznesmena, który darzył Polskę ogromnym sentymentem, działał aktywnie wśród brazylijskiej Polonii oraz w Polsko-Brazylijskiej Izbie Przemysłowej i gorąco pragnął rozwoju wzajemnych relacji handlowych. Po latach „stery” firmy przejął jego syn, z którym współpraca trwa do dzisiaj.

Istnieje obiegowa opinia, że kontakty biznesowe z Brazylijczykami wymagają więcej czasu. Na jakie przeszkody napotkał pan w swojej pracy?

Nie było jakichś specjalnych przeszkód. Być może wyjątkowa aura towarzysząca współpracy, łatwość rozwiązywania problemów (bo przecież w ciągu tak długiego okresu współpracy musiały mieć miejsce) miało swoje podłoże w pozytywnym nastawieniu do Polski strony brazylijskiej. Ale z drugiej strony trzeba też podkreślić, że i strona polska dokładała wielu starań, aby być coraz bardziej atrakcyjnym partnerem podnosząc jakość produktu i doskonaląc aspekty logistyczne (koszty transportu do Brazylii są ważnym elementem tego biznesu).

Jak wygląda znajomość języka angielskiego w brazylijskich firmach?

Niemal wszyscy spotkani na miejscu partnerzy (były również próby poszerzenia zakresu oferty na inne wyroby i towarzyszyły temu kontakty z ludźmi spoza współpracującej firmy) biegle posługiwali się językiem angielskim. Nigdy nie było problemu z porozumieniem się. Również „na ulicy” młodzi ludzie mówią po angielsku.

A czy duża odległość (inna strefa czasowa) jest istotną przeszkodą w kontaktach?

Odległość i inna strefa czasowa jest dzisiaj normalnością. Prowadzi się interesy i utrzymuje kontakty z krajami azjatyckimi lub np. z Australią. Po prostu trzeba to uwzględnić w „rozkładzie dnia”. Ale przy obecnych środkach komunikacji odległości bardzo się skurczyły i ten problem jest jedynie drobną niedogodnością.

Jacy są Brazylijczycy w kontaktach biznesowych i prywatnych? Brazylia jest krajem bardzo odmiennym kulturowo, czy to okazało się istotne w pana kontaktach biznesowych? Czy są jakieś zwyczaje, które trzeba wziąć pod uwagę, żeby uniknąć „wpadki” przy negocjacjach?

 

W kontaktach z Brazylijczykami nie odczuwa się jakichś istotnych zachowań, mających podłoże kulturowe, które oddziaływałyby na sposób prowadzenia negocjacji lub w jakiś szczególny sposób je warunkowały. W zasadzie nie widać różnic w porównaniu do „zachowań europejskich”, gdy porównuje się np. sposób negocjacji bądź realizacji kontraktów. Spotkałem się natomiast z wieloma przypadkami sympatii do Polski, która przekładała się na wzajemne relacje. Bardzo często u podstaw tego leżały powiązania rodzinne lub polskie korzenie. Obok Stanów Zjednoczonych, Brazylia, szczególnie zaś stan Parana, była celem wielkiej emigracji polskiej na początku XX wieku.

W kontaktach na miejscu, w Brazylii, dominuje odczucie troski ze strony gospodarzy o bezpieczeństwo europejskich gości. W dużych miastach bezpieczeństwo na ulicy jest dalekie od europejskich przyzwyczajeń. Lepiej jest zachować daleko idącą ostrożność, a już na pewno trzymać się z dala od faweli (dzielnic ubóstwa).

Co pana pozytywnie zaskoczyło podczas podróży do Brazylii?

Można wymienić wiele „zaskoczeń”. Na pierwszy plan wysuwa się serdeczność ludzi, przyjazny dla Polaka klimat, bogata roślinność, dobra sieć dróg (Brazylia nie ma kolei, albo prawie nie ma – tego nie jestem tak do końca pewien), na których jest spory tłok, a towary przewozi się na odległości po kilka tysięcy kilometrów, ogromne farmy – po kilka tysięcy hektarów powierzchni, doskonała kuchnia i obfitość owoców, dojrzewających na miejscu i smaczniejszych od tych, których część spotykamy w Polsce, bo nie mają za sobą długiej podróży.

Jakie miasta tam pan odwiedził, i co warto zobaczyć, także jeśli ktoś jedzie w celach biznesowych?

Odwiedzałem kilka miast. Najpierw Sao Paulo – miejsce siedziby współpracującej firmy, Rio de Janeiro, Kurytyba, Paranagua Santos, Belo Horizonte, Bahia di Salvador. Zwykle przy krótkich wyjazdach nie ma czasu na zwiedzanie. Odwiedzanie powyższych miast, poza Rio de Janeiro, było możliwe dzięki wyjazdom służbowym. Każde z nich ma coś ciekawego do zaoferowania w ramach programu turystycznego. W każdym z nich jest stara część kolonialna z odciśniętym europejskim śladem, bogata roślinność (bo klimat sprzyjający), swoista osobliwość – np. góry w sercu Rio ze słynną Głową Cukru czy Corcovado, plaża Copacabana (znana dzięki dobremu marketingowi – podobnych jest wiele w Europie), 365 kościołów w Bahia di Salvador (tyle, ile dni w roku) – pierwszej stolicy Brazylii, z portem, do którego przywożeni byli pierwsi niewolnicy z Afryki.

Oddzielny rozdział to Amazonia, wodospad Iguaçu, stolica Brasilia – tam, niestety nie byłem ( i pewno mała jest szansa, że jeszcze kiedyś będę).

Proszę o ogólną radę dla kogoś, kto pierwszy raz jedzie do Brazylii w celach biznesowych.

Nie powinien to być wyjazd krótszy, jak pięć-sześć dni. Duża odległość i zmiana strefy jest uciążliwa dla organizmu, który potrzebuje trochę czasu na przystosowanie się. Należy się liczyć z koniecznością przemieszczania się po kraju. Ma on dobrą sieć dróg (jak już wspomniałem) i dobrą sieć połączeń lotniczych. Z przemieszczaniem nie powinno być kłopotów. Brazylia ma dobrą sieć hoteli o dobrym i bardzo dobrym standardzie. W każdym hotelu, a już na pewno w tym o niższym standardzie, trzeba mieć baczenie na bagaże, dokumenty i pieniądze. Lubią zmieniać właściciela (sam tego doświadczyłem i wiele słyszałem). Na ulicy lepiej nie mieć przy sobie zbyt cennych przedmiotów (cennych dla właściciela) i mieć oczy szeroko otwarte. Przykre niespodzianki utraty rzeczy nie są tak rzadkie. Nie ma obaw o kuchnię – jest bardzo dobra, urozmaicona i „przyjazna” dla Europejczyka. A jeżeli posiłkowi towarzyszy jeszcze szklaneczka oryginalnej caipirinhi (drink na bazie limonek, cukru trzcinowego i wódki, zrobionej też z trzciny cukrowej), to właściwie nic już więcej nie potrzeba.

A biznesowo? Nie ma różnic w porównaniu do europejskich standardów. Zresztą ludzie, którzy chcą robić interesy z Polską, to są przeważnie tzw. ludzie świata, bez brazylijskich obciążeń.

Czy Brazylia mocno odczuła ostatni światowy kryzys?

Tak. To było bardzo widoczne w spadku zapotrzebowania na nasz produkt. Wystąpiły trudności z jego dystrybucją w Brazylii (kryzys w rolnictwie), spadły także ceny. Od połowy ubiegłego roku sytuacja ulega stopniowej poprawie. Są symptomy powrotu do stanu sprzed kryzysu.

 

Rozmawiała Aleksandra Bartelska

Business&Beauty Magazyn