ARCHIWUM Magazynu B&B - zakończył działalność w 2018

Gdy byłem mały, chciałem być piłkarzem

Marcin Rudawski to trzykrotny żeglarski mistrz świata i Europy w klasie Laser Radial. Walczy o wyjazd na igrzyska olimpijskie w Londynie. Opowiada o pasji do żeglarstwa i zachęca do spędzania czasu nad wodą – w łódce.

 

Business&Beauty: Dlaczego wybrał pan żeglarstwo?

Marcin Rudawski: Wszystko zaczęło się już ponad dwadzieścia lat temu i, jak to zwykle bywa, z przypadku. Kiedy byłem mały, chciałem być piłkarzem. Tata zabierał mnie też na stadiony lekkoatletyczne. We wszystkich sekcjach powiedziano mi, że jestem jeszcze za mały, aby uprawiać futbol, czy bieganie. Kazali wrócić za rok albo później. Jedynym klubem, który nie widział przeciwwskazań, był klub żeglarski. Tak to się zaczęło i nawet nie pamiętam, kiedy ten czas na łódce minął.

Jak wyglądały początki?

Na początku jest w zasadzie tylko teoria, nie obcuje się za bardzo z wodą. W pierwszych latach rzadko ją widziałem. Zaczynałem, jak każdy, na łódce regatowej Optimist. Pływa się nią do piętnastego roku życia. Potem przesiadłem się do żaglówki Laser Radial. To niewielka, czterometrowa łódka z masztem 5,7 m2. W Polsce pływałem na niej jako jeden z pierwszych. Na pewno jako pierwszy miałem ją w Warszawie.

To właśnie na żaglówkach tej klasy odnosił pan największe sukcesy…

Bardzo mi odpowiadała i to przełożyło się na medale Mistrzostw Świata czy Europy. Czegoś mi jednak brakowało. W latach 2000–2008 pływałem w klasie olimpijskiej Laser Standard. To właśnie chęć wystąpienia na igrzyskach sprawiła, że próbowałem – niestety, nie udało mi się zakwalifikować do Pekinu. Po eliminacjach w 2008 roku zdecydowałem się na przerwanie kariery i prowadzenie firmy, jednak długo nie wytrzymałem. Tęsknota za żeglarstwem wróciła i znów rozpocząłem starty. Zrzuciłem parę kilo i wróciłem do klasy Radial, choć teraz znów walczę o wyjazd na igrzyska olimpijskie w Londynie.

Dlaczego w klasie Standard już tak dobrze panu nie idzie?

Po pierwsze, Standard to klasa o wiele trudniejsza. Niestety, pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Chodzi tutaj o mój wzrost. Brakuje trochę warunków fizycznych, w Standardzie trzeba być dość wysokim, aby odnosić sukcesy. Robię co mogę, ale wszystkiego nie da się nadrobić wolą walki. Jednak się nie poddaję. Przed igrzyskami są jeszcze mistrzostwa świata w Niemczech, które są kwalifikacją olimpijską. Mam nadzieję, że tam uda mi się wygrać paszport do Londynu. Aby tego dokonać, muszę być w pierwszej dziesiątce. Wierzę, że jest to wykonalne.

fot. z archiwum Marcina Rudawskiego

Wiąże pan przyjemne z pożytecznym. Oprócz pasji i rywalizacji sportowej sprzedaje pan w Polsce żaglówki.

Tak, mam firmę LaserPOL, która zajmuje się sprzedażą i dystrybucją w Polsce żaglówek z serii Laser Performance. W Polsce żeglarstwo jest coraz bardziej popularne. Widzę, że z roku na rok zainteresowanie sprzedawanymi modelami jest większe. Polacy są jeszcze przyzwyczajeni do starego typu łódek i minie trochę czasu, zanim docenią nowsze modele. Jeszcze się uczą, ale widać, że idzie im to coraz lepiej. Muszę przyznać, że czuję się w tym biznesie dość pewnie. Z racji mojego doświadczenia zawsze mogę doradzić klientowi, co jest dla niego najlepsze.

Czy żeglarstwo to drogi sport?

Nie należy do najtańszych, ale bez przesady. Łódki klasy Radial i Standard to wydatek rzędu około 25 tysięcy złotych. Najbardziej popularne w Polsce są modele Laser Bahia. Kosztują około 27 tysięcy złotych, ale na pokładzie zmieszczą się nawet trzy osoby. Polecam ten typ żaglówek. Jeśli ktoś lubi nie tylko wodę, ale też adrenalinę związaną z dość szybkim pływaniem – to jest coś dla niego.

Lato to chyba idealny moment, aby rozpocząć przygodę z żeglarstwem….

Na pewno. Teraz woda szczególnie przyciąga. Żeglarstwo to nie jest sport, którego można nauczyć się w jeden dzień, ale daje naprawdę dużo satysfakcji. To przede wszystkim wolność związana z otwartym akwenem. To sport dla wytrwałych, budujący charakter. Warto spróbować, chociażby nad Zalewem Zegrzyńskim. To w sumie idealne miejsce, aby stawiać swoje pierwsze kroki w żeglarstwie.

 

Rozmawiał Tomasz Włodarczyk

 


Business&Beauty Magazyn